Kontrowersje wokół zakupu kawalerki, ale też spotkanie z Trumpem
Kontrowersje wokół zakupu kawalerki w Gdańsku, doniesienia o kibicowskich ustawkach, spotkanie z prezydentem USA Donaldem Trumpem - to niektóre z głównych tematów powracających podczas kampanii wyborczej popieranego przez PiS kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego.
Kampania prezydencka formalnie ruszyła 15 stycznia; pierwsza tura wyborów odbyła się 18 maja. Największe poparcie zdobyli: kandydat KO Rafał Trzaskowski i popierany przez PiS Karol Nawrocki. To oni zmierzą się 1 czerwca w drugiej turze wyborów. Trzaskowski zdobył 31,36 proc. głosów, a Nawrocki 29,54 proc. Frekwencja wyniosła 67,31 proc. Według ostatnich sondaży różnica między Nawrockim a Trzaskowskim jest w granicach błędu statystycznego. Eksperci podkreślają, że wyniku wyborów na ten moment nie da się przewidzieć.
W kampanii przed II turą wyborów Nawrocki podpisał 8-punktową deklarację zawierającą postulaty ważne dla wyborców Sławomira Mentzena (Konfederacja), który w I turze uzyskał trzeci wynik. Kandydat zadeklarował m.in., że nie podpisze ustawy, która podnosiłaby istniejące podatki czy składki, a także nie ratyfikuje żadnych unijnych traktatów, które osłabiałyby Polskę, nie pozwoli "na wysłanie polskich żołnierzy na terytorium Ukrainy" i nie podpisze "ustawy w sprawie ratyfikacji akcesji Ukrainy do NATO.
W końcówce kampanii wsparcia Nawrockiemu udzieliła minister bezpieczeństwa krajowego USA Kristi Noem, która we wtorek uczestniczyła w konferencji CPAC w Jasionce k. Rzeszowa. Karol Nawrocki musi zostać prezydentem - mówiła. "To ma znaczenie, kto jest u władzy. Przez lata widziałam, jak (rządzili) socjaliści i liberałowie, którzy tak jak prezydent m.st. Warszawy są beznadziejnymi liderami i zniszczyli nasze kraje ponieważ rządzili przy pomocy strachu" - podkreśliła Noem.
Jednocześnie popierany przez PiS kandydat musiał mierzyć się z kolejnymi medialnymi doniesieniami, w tym dotyczącymi czasów, gdy był ochroniarzem w Grand Hotelu w Sopocie.
Dr hab. Sławomir Sowiński, politolog z UKSW pytany przez PAP o ocenę kampanii Nawrockiego powiedział, że politycy PiS wybierając go jako swojego kandydata "na wstępie przyjęli pewne strategie, polityczne i wizerunkowe". "Politycznie PiS chciał tę kampanię przede wszystkim ustawić jako plebiscyt nad rządami Donalda Tuska, jednocześnie uciec od pytań dotyczących własnych rządów przed rokiem 2023. Innymi słowy, przekierować ciężar na rządy konkurencji. Dlatego sięgnęli po kandydata, który z PiS-em wprost miał się nie kojarzyć. Po drugie, prowadzili tę kampanię pod hasłem: zachowajmy równowagę władzy, nie zamykajmy systemu politycznego" - podkreślił.
Według eksperta największa partia opozycyjna zdecydowała się postawić na kandydata reprezentującego polityczne credo PiS-u. "Czyli młody, zdecydowany konserwatysta, człowiek z awansu społecznego, który zawdzięcza wszystko swojej pracy, kontra przedstawiciel wielkomiejskiej elity, progresywny polityk kojarzony z Unią Europejską. Po drugie wskazali kandydata, który jak im się wydawało, wizerunkowo odpowiada też elektoratowi Konfederacji rozumiejąc, że to będzie kluczowe w drugiej turze" - zaznaczył.
Politolog wskazał na kilka etapów kampanii Nawrockiego, w tym pierwszy etap od prezentacji jako kandydata do końca lutego, który ocenił krytycznie. Według Sowińskiego od marca, a szczególnie od konwencji programowej, nastąpił przełom, a sam Nawrocki stał się w jego ocenie bardziej przekonujący i autonomiczny. Pozytywnie o wystąpieniu programowym z początku marca tego roku wypowiadał się prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Nawrocki przedstawił wówczas 21 punktów programowych, które opierały się na kilku filarach określanych przez niego jako: dobrobyt obywateli, normalne i bezpieczne państwo i rozwój. Wśród propozycji znalazły się: obniżka VAT z 23 proc. do 22 proc., PIT 0 proc. dla rodzin z dwojgiem i więcej dzieci, "sprawiedliwa waloryzacja emerytur" i podniesienie drugiego progu podatkowego do 140 tys. zł. Kandydata popierany przez PiS określił wybory prezydenckie jako "referendum za odrzuceniem rządu Donalda Tuska", a obecny rząd obwiniał za drożyznę i krytycznie odnosił się do funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości.
Według Sowińskiego kampania nabrała dynamiki w połowie kwietnia, kiedy sztab Trzaskowskiego popełnił - jak ocenił - ewidentne błędy m.in. w sprawie udziału w debacie prezydenckiej w Końskich. "Te błędy sztabowcy Karola Nawrockiego dobrze rozgrywali i z dość dużym impetem wjechał on na linię mety 18 maja. Osiągnął dobry wynik z jeszcze lepszymi perspektywami na drugą turę" - zauważył politolog.
Mocnym akcentem w kampanii było wsparcie, jakie udzielił Nawrockiemu urzędujący prezydent Andrzej Duda podczas konwencji w Łodzi pod koniec kwietnia, a także majowa wizyta w USA i spotkanie w Białym Domu z prezydentem Donaldem Trumpem, na początku maja. W wywiadzie dla telewizji Republika Nawrocki relacjonował, że z Trumpem poruszyli kwestię wyborów w Polsce. Jak dodał, amerykański przywódca powiedział mu: "you will win" (wygrasz). "Odczytałem to jako rodzaj życzenia mi sukcesu" - przyznał wtedy Nawrocki.
Wizyta Nawrockiego w USA znalazła się jednak w cieniu po doniesieniach portalu Onet, który ujawnił, że jest on właścicielem nie jednego, a dwóch mieszkań. Poza mieszkaniem w Gdańsku, w którym mieszka z rodziną, posiada również kawalerkę. Jak tłumaczył sam kandydat oraz jego sztab przejął ją od starszego mężczyzny w zamian za opiekę; Jerzy Ż. trafił do domu opieki społecznej.
Od tej pory sprawa kawalerki Nawrockiego zdominowała kampanię. Nawrocki podkreślił, że nie ma sobie w tej sprawie nic do zarzucenia oraz że Jerzemu Ż. bezinteresownie pomagał od lat. PiS pokazało akt notarialny, według którego Nawrocki miał zapłacić za kawalerkę 120 tys. zł. Nawrocki mówił jednak, że zapłaty dokonał przekazując Jerzemu Ż. "konkretne środki finansowe na przestrzeni 14 lat", a po pewnym czasie poinformował, że przekaże mieszkanie na cele charytatywne.
Po pierwszej turze wyborów pojawiły się kolejne doniesienia Onetu, według których Nawrocki miał uczestniczyć w procederze sprowadzania prostytutek dla gości Grand Hotelu w Sopocie, w okresie, kiedy pracował tam ochroniarzem. Kandydat złożył we wtorek do Sądu Okręgowego w Warszawie pozew przeciwko portalowi o ochronę dóbr osobistych i prywatny akt oskarżenia. Portal Onet powołuje się na dwóch świadków, którzy - według autorów artykułu - zgodzili się potwierdzić swoją wersję wydarzeń na drodze sądowej.
Kolejna krytyka spadła na Nawrockiego po tym, gdy podczas debaty telewizyjnej z Trzaskowskim, zasłonił część nosa i ust przyjmując przy tym jakąś substancję. Jak później tłumaczył zażył wówczas saszetkę nikotynową. We wtorek Nawrocki poddał się testowi na obecność narkotyków i poinformował, że wynik testu jest negatywny. Wezwał jednocześnie Trzaskowskiego, by zrobił to samo. "Jak jest pan czysty, to nie ma się czego bać" - oświadczył w na platformie X.
Zdaniem Sowińskiego podstawowym problemem Nawrockiego jest kwestia wiarygodności. "Widzieliśmy, że w sprawie mieszkania w Gdańsku jego sztab kilka razy zmieniał wersję wydarzeń, co sprawiało wrażenie braku wiarygodności. Po drugie myślę, że widok Nawrockiego zażywającego w czasie najważniejszej debaty w jego życiu, jakiś rodzaj używki - nawet nikotynę - podważył wizerunek człowieka silnego, człowieka, który ma kondycję, który jest w stanie unieść ciężar sytuacji politycznej" - ocenił politolog UKSW.
W miniony czwartek podczas transmitowanej na kanale YouTube rozmowy Sławomira Mentzena z Konfederacji z Nawrockim wyszło na jaw, że przed laty uczestniczył w tzw. ustawce kibiców. Szef sztabu wyborczego Paweł Szefernaker tłumaczył później, że Nawrocki się tego nie wstydzi oraz że tego rodzaju przeszłość ma też premier Donald Tusk.
Sowiński pytany, jak te wszystkie szeroko komentowane w mediach doniesienia i zarzuty dotyczące przeszłości Nawrockiego mogą wpłynąć na decyzje wyborców stwierdził, że ocena kampanii wpłynie na wybór kandydata, ale nie będzie determinująca. "To znaczy, że decydują oni także niezależnie od kampanii, kierując się własnymi oczekiwaniami, niepokojami, osobistymi ocenami. W tym sensie nie ma żadnej pewności, że ewentualny impas kampanii Nawrockiego przełoży się ostatecznie w wyniku wyborczym" - mówił.
"Kiedy oceniam zwłaszcza ostatnie trzy tygodnie kampanii Nawrockiego, to myślę, że polityczny segment tej kampanii, to znaczy krytykowanie rządu Donalda Tuska, on dalej przynosi efekt. Natomiast jest ewidentny problem z tym drugim filarem, czyli strategią wizerunkową" - zaznaczył Sowiński.
Zdaniem politologa ostateczny wynik w dużym stopniu zależy od mobilizacji i tego, jak przełoży się ona na frekwencję. "Od tego na ile Trzaskowskiemu uda się zmobilizować wyborców, którzy nie poszli w pierwszej turze głosować i tych, którzy kiedyś głosowali na dzisiejszą koalicję rządową, ale także wyborców +niedzielnych+, którzy poczuli się jakoś poruszeni informacjami o Karolu Nawrockim. Wynik zależy też od tego, na ile młodzi wyborcy, którzy szansę na odświeżenie polskiej polityki zobaczyli w Sławomirze Mentzenie i Adrianie Zandbergu, na ile tę szansę dostrzegą w Trzaskowskim albo w Nawrockiem - od tego dużo zależy" - podkreślił politolog.
"Na końcu wynik zależy też od tego, który lęk okaże się większy. Obawa przed powrotem do władzy Prawa i Sprawiedliwości, czy też lęk przed pełnią rządów Donalda Tuska. Ta swego rodzaju licytacja psychologiczna, czy psychologiczny zakład, to chyba w tej kampanii sprawa zasadnicza i być może okaże się przesądzająca" - ocenił prof. Sowiński. (PAP)
rbk/ sza/ mro/ par/ mhr/
